To niby nic nowego: zamiast na widownię wchodzimy na scenę. Niewygodnie, ciasnym przejściem, chyłkiem. Zamiast w miękkich fotelach siadamy na twardych, piętrowo ustawionych ławach. Jak niegdyś w teatrach studenckich: żadnej pompy, żadnej oficjalności, prostota sprzyjająca skupieniu. Znowu nic nowego. Trochę to jednak dziwne, jeśli zważyć, że w tytule spektaklu puszy się i nadyma pretensjonalność. "Wieczór polski" - afisz zdaje się zapowiadać kolejny obchód, kolejny koncert, kolejną galę. Ale nie, pomyłka. Aktorzy grają bowiem "Nie-Boską komedię" i w dodatku wcale nie tam, gdzie można było się tego spodziewać. Nie "po studencku" między widzami, ale po drugiej stronie rampy. Podnosi się żelazna kurtyna i następuje lustrzane odwrócenie miejsc. Postaci Krasińskiego pojawiają się na krzyżujących się ze sobą podestach przecinających rzędy pustych krzeseł. Nic nowego? Być może, ale dzięki architekturze toruńskiego teatru powstaje w ten s
Tytuł oryginalny
Teatr układasz
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5