Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, poseł Nowoczesnej, opowiada Jackowi Cieślakowi o swojej drodze do Sejmu.
Jacek Cieślak: Dlaczego zdecydował się pan kandydować? Krzysztof Mieszkowski: To jest wynik decyzji podjętej po konsultacji z zespołem, gdy okazało się, że nasze wielkie artystyczne sukcesy w Polsce i za granicą, a także nagrody nie mają żadnego wpływu na stabilizację finansowania sceny. A nie wystarcza nam na koszty utrzymania. Generalnie kultura w Polsce jest przez polityków marginalizowana. Nie ma spójnej polityki finansowej dla polskiej kultury, a nasze środowisko - reprezentacji w Sejmie. Tymczasem politycy i posłowie nie rozumieją specyfiki tworzenia sztuki. Mają powierzchowne wyobrażenie o tym, czym jest. To dlatego pracownicy kultury, najlepiej wykształceni w kraju, są najgorzej opłacani. Chcę wykorzystać swoją praktykę i wiedzę, żeby walczyć o zmianę tej sytuacji. Jak się zaczęła pana teatralna przygoda? - Łączy się z rodzinną historią. Rodzice pochodzą z Warszawy, mój ojciec wykładał na SGPiS, ale w 1955 roku dostał nakaz pracy