Mentalność Irlandczyków może przybliżyć nam twórczość Johna Millinghtona Synge. W jego sztukach szara i smutna rzeczywistość miesza się z elementami bajki, ludowego moralitetu, a wszystko suto okraszone humorem. W wiejskiej karczmie Michała Jakuba FIaherty'ego, prowadzonej przez jego urodziwą córkę Pegeen, nieoczekiwanie pojawia się biedny przybysz. Choć Pegeen jest już po słowie z ciamajdą Szymonem Koeghem, gość wzbudza jej wielkie zainteresowanie. "Poeci byli tacy jak ty - wyzna nieznajomemu -piękni, ogniści, dzicy". Ale przybysz, który nazywa się Krzysztof Mahoń, nosi w sobie głębszą tragiczną tajemnicę - jest ojcobójcą. Powie krótko- "wyrżnąłem go w łeb szpadlem i zakopałem". Teraz dopiero zaczyna się prawdziwy najazd urodziwych kobiet na karczmę. Spektakl wyreżyserowany przez Ryszarda Bera balansuje między czarną komedią a powiastką filozoficzną. Do takiej formuły widowiska dobrze pasuje przerysowane aktorstwo Doroty Pomykały (Wd
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita, nr 111
Data:
14.05.1999