Ich teatr liczy 13 osób. Mają za sobą dwa udane spektakle: "Mały Książę" i "Bez słów", oparty na trzech jednoaktówkach Samuela Becketta. Nie obniżają sobie poprzeczki. Właśnie pracują nad "Procesem" Franza Kafki. Przyglądam się i nie widzę w nich niepełnosprawności. Są ekspresyjni, wyraziści, prawdziwi. Łapię się na myśli, że niepełnosprawny intelektualnie nie może rozumieć Kafki. Dlaczego miałby nie rozumieć? Oni rozumieją te emocje i wiedzą, jak pokazać je na scenie - pisze Bożena Wałach w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Aula Parafialnego Centrum Młodzieży, os. Kalinowe - tam spotykają się na próbach. Na scenie trzech Józefów K. Dzięki efektowi multiplikacji wzmocniony zostaje przekaz - Józefowie K., jak w dobrze zsynchronizowanym mechanizmie, pojawiają się i znikają ze sceny. Aktorzy świetnie utrzymują tempo. Zachowują się swobodnie, wiedzą, jak się poruszać. Przyglądam się i nie widzę w nich niepełnosprawności. Są ekspresyjni, wyraziści, prawdziwi. Łapię się na myśli, że niepełnosprawny intelektualnie nie może rozumieć Kafki. Dlaczego miałby nie rozumieć? Kto bardziej niż on może czuć się przygnieciony machiną wszechogarniającej biurokracji, urzędniczej bezduszności? Wiedzieć, jak to jest być niezrozumianym, zepchanym na margines. Oni rozumieją te emocje i wiedzą, jak pokazać je na scenie. - Chcemy robić dobre spektakle. Mieliśmy wątpliwości, czy Beckett i Kafka to właściwy wybór, ale okazało się, że oni świetnie rozumieją, w czym tk