Choćby nawet każdy ze spektakli w serii "teatru faktu" był arcydziełem, to nic nie usprawiedliwia zdominowania tą tematyką zasłużonego dla kultury Teatru Telewizji. Poza materiałami z IPN istnieją bowiem także sztuki Szekspira, Moliera, Słowackiego, Witkacego czy Różewicza, które TVP powinna realizować w ramach misji kulturotwórczej - pisze (KLUB) w Trybunie.
Nadszedł czerwiec i chciałoby się powiedzieć - kończy się sezon Teatru Telewizji, ale to tylko żałosny, daremny odruch z zamierzchłej przeszłości. Drzewiej było tak, że po arcyobfitym telewizyjnym sezonie teatralnym, pełnym wielkiej klasyki dramatycznej, wspaniałych spektakli i olśniewających kreacji aktorskich, gdzieś około końca roku szkolnego następował spektakl akordowy. Następnie przychodził lipiec i czas powtórek najciekawszych spektakli. To utrzymało się jeszcze przez kilka pierwszych lat po przemianach 1989 r., po czym Teatr Telewizji zaczął pikować, aż uderzył w dno, spod którego już słychać intensywne dudnienie. Ilość premier mikroskopijna, klasyki prawie wcale nie ma, a to co się pojawia, nosi na ogół znamię pośpiechu, właściwe tym nieelegancko rozpędzonym czasom... I oto na początku kończącego się sezonu pustkę tę zapełniła seria spektakli tzw. teatru faktu. W pierwszym odruchu, głodny dobrego teatru telewizyjnego, pr