Teatr Telewizji już dziś ogłasza sukces, ale odniesie go dopiero wtedy, kiedy na dobre odzyska zaufanie publiczności. Kierunek obrał dobry, ale nie bałbym się podniesienia poprzeczki - pisze Jacek Wakar w Przekroju.
Dziś, 5 grudnia, Teatr Telewizji pokaże "Księżyc i magnolie" Rona Hutchinsona. Sztuczka jak sztuczka, bardzo zabawna. Jesteśmy w gabinecie Davida O. Selznicka (Marcin Dorociński). Potentat właśnie wstrzymał produkcję "Przeminęło z wiatrem", bo okazało się, że scenariusz oparty na powieści Margaret Mitchell do niczego się nie nadaje. Wyrzucił też słynnego reżysera George'a Cu-kora. Teraz panika zagląda mu w oczy. Dlatego ściąga na ratunek starego wygę Bena Hechta (Łukasz Simlat), aby napisał skrypt na nowo. Rzecz wyreżyserować ma wezwany w trybie nagłym Victor Fleming (Redbad Klijnstra). Do wznowienia zdjęć pozostał tydzień. Bawi sama ta sytuacja. Bo wielka powieść amerykańska, a Hecht nie czytał jej aż do krytycznego telefonu. Zerka na pierwszą stronę i wyrokuje, że chała. - Żaden film o wojnie secesyjnej nie odniósł sukcesu kasowego i ten również go nie odniesie - dodaje. Fleming natomiast to prosty rzemiecha do specjalnych zadań. Selzn