Rolę Dziecka reżyser powierzył Sarze Muldner, znanej z serialu "Na dobre i na złe", a rolę Ojca Jackowi Borkowskiemu z "Klanu", nic więc dziwnego, że mój syn, wchodząc do pokoju, gdy oglądałam ten spektakl, zapytał: "Teraz telenowelę puszczają zamiast teatru telewizji?". Kontaminacja seriali to czynność odruchowa. Substytucja rozpoznana została prawidłowo. Zamiast scenografii w studiu stały krzywo pomalowane zastawki oplecione sztuczną roślinnością. Aktorzy zamiast grać, miotali się w owych dekoracjach i to jacy aktorzy: moja ulubiona Grażyna Barszczewska i Krzysztof Wakuliński. Z każdą upływającą minutą spektaklu chciałam się zamiast nich zastrzelić. Szkoda, myślałam, że zamiast liczyć na inteligencję i dobrą wolę odbiorców, reżyser Tomasz Zygadło w miejsca wskazane przez pisarza Józefa Hena nie wstawił wzorem sitcomów sztucznych wybuchów śmiechu, przynajmniej mielibyśmy wrażenie, że ktoś panuje nad przebiegiem tej opowieści i
Tytuł oryginalny
Teatr Telewizji proponuje nam intelektualną tragedię.
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 25