Telewizyjną wersję "Boskiej!", spektaklu z teatru Krystyny Jandy Polonia, obejrzało około 2,7 miliona widzów, co jest niewątpliwym sukcesem, gdyż Teatr Telewizji, niegdyś flagowy okręt publicznego nadawcy, ledwo zipał i niektórzy prezesi mieli go w najgłębszym poważaniu, gdyż kokosów nie przynosił, a jeszcze generował koszty. Sztuka Petera Quiltera nie pochodzi z najwyższej półki, jest średnio śmieszną tragifarsą opartą na biografii Florence Foster Jenkins, bogatego beztalencia, które uparło się, by być wielką operową diwą. I nawet jej się to udało, gdyż masowa publika zawsze pragnie dziwactw, uwielbia monstra, głupków i nieudaczników. Nie odstaje też poziomem od seriali. Jeśli potraktować tę sztukę jako refleksję o czasach, w których każdy może być niezwykłym artystą - to zgoda. Pokazujemy ciągle w telewizji, jak telewizja kreuje miernoty na geniuszy. Chodzi jednak o coś zupełnie innego. Reklamowano "Boską!" jako powrót do źró
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska