W najbliższy poniedziałek w Teatrze Telewizji zobaczymy inscenizację jednej z najrzadziej wystawianych sztuk Aleksandra Fredry "Wielki człowiek do małych interesów". Komedia ta zdecydowanie różni się od wszystkiego do czego przyzwyczaił nas autor "Zemsty". Brakuje w niej optymistycznej nuty, humoru słownego i sytuacyjnego. Mimo że Fredro bezlitośnie wykpiwał wady swych rodaków, miał dla nich zawsze sporo wyrozumiałości. Postaci nigdy nie były do końca negatywne. W trakcie spektaklu przechodziły wewnętrzną metamorfozę, w końcu przedstawienia dramatopisarz pozwalał im zrozumieć popełnione błędy, a "nawrócony" bohater obiecywał poprawę. Wierzył w nią on sam, wierzyliśmy my na widowni. W "Wielkim człowieku do małych interesów" z pozoru nie jest inaczej. Spotykamy typowego Fredrowskiego bohatera, jak zawsze zabawnego, dysponującego asortymentem prześmiesznych powiedzonek, są miłosne gry czwórki młodych i wątek matrymonialny, który ma skojarzy�
Tytuł oryginalny
Teatr Telewizji
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy, nr 185