"Szarańcza" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Andrzej Górny w Czasie Kultury.
Tak, przedstawienie, wyreżyserowane przez Pawła Szkotaka nazwałbym interwencją w rzeczywistość, bo przeraźliwie jasno odsłania człowieka w węzłowej dla niego strefie, jaką są relacje ludzkie. Odkrywa tak, żebyśmy zauważyli, że człowiek staje się kimś zupełnie innym, niż przyzwyczailiśmy się sądzić. I chyba najważniejsze, abyśmy tę inność przeżyli jako osobistą klęskę, być może nieodwracalną. Wiadomo, dopiero przeżyte poznawanie bywa dla nas realnie znaczące. Mam nadzieję, że takim odczytaniem intencji niczego teatrowi nie wmawiam. Punktem wyjścia jest sztuka serbskiej autorki o społeczeństwie po katastrofie rozpadu, czyli po wojnie w byłej Jugosławii. Jest tu pokazany wzorcowy przykład ludzi pozbawionych swych korzeni, w momencie, kiedy zniknęło państwo, rozpadły się struktury społeczne, skompromitowały się religie, które miast rozładowywać konflikty, zaogniały je. Pozostał człowiek odarty ze wszystkiego, co mu pomagało ni