EN

1.06.2001 Wersja do druku

Teatr śmierci

W "Dziennikach" Witolda Gombrowicza pisanych po po­wrocie do Europy w 1964 roku pojawia się passus poświęcony jego wizycie w Berlinie Zachodnim, w którym pisarz wyznaje: "Ale wtedy zaleciały mnie (gdym spacerował po parku Tiergarten) pewne wonie, mieszanina ziół, z wody, z kamieni, z kory, nie umiałbym powiedzieć z czego... tak, Polska (...). Śmierć. Zamknął się cykl, powróciłem do tych zapachów, więc śmierć. Śmierć. W rozmaitych okolicznościach spotkałem się ze śmier­cią moją, ale zawierało się zawsze w tych spotkaniach jakieś rozminięcie, dające perspektywę życia. (...) Nie trzeba było ru­szać się z Ameryki. (...) Wszak dla człowieka, jak ja, dla kogoś w mojej sytuacji, wszelkie zbliżanie się do dzieciństwa i młodo­ści musi być zabójcze (...). A jednocześnie okres argentyński - zakończony - nabierał blasku mitologicznego". Dla Gombrowi­cza każda dojrzałość oznaczała śmierć, każde constans niosło ze sobą widmo martwoty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr śmierci

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia nr 43/44

Autor:

Joanna Biernacka

Data:

01.06.2001

Realizacje repertuarowe