Nie od dziś teatr dramatyczny ucieka od dramaturgii. Po części jest to wynikiem poszukiwania atrakcyjnych dopływów repertuarowych, po części jednak jest to praktyka żywiołowa, być może nawet - moda.
Składanki mają piękną tradycję teatralną na polskiej scenie, by odwołać się choćby do spektakli z tzw. teki Leona Schillera, a z osiągnięć bliższych współczesności przywołać przykład rekonstrukcji staropolskich Kazimierza Dejmka. Z drugiej strony można. przywołać przykłady składanek chybionych od urodzenia, adaptacji martwych lub co najwyżej szkolno-ilustracyjnych. Trudno byłoby zatem o wniosek, że "teatr - składak" jest receptą na posuchę repertuarową i wystarczy podążać tą przetartą koleiną, aby zapewnić sobie sukces. Czy kruszyć kopię? Publiczność reaguje kapryśnie, niekiedy gnana modą chętnie korzysta z atrakcyjnej składanki (tak jest choćby z wieloma już wersjami spektakli, układanych z twórczości Stachury), niekiedy składankę lekceważy. Jest więc rozmaicie ze społeczną akceptacją wyścigów montażowo-adaptacyinych poszczególnych scen. Nie byłoby więc powodu do kruszenia kopii w sprawie, którą i tak weryfikuje pra