Są ludzie teatru, którzy wiedzą, jaki jest i jaki ma być, znają jego prawidła, konwencje, słowem - uprawiają solidne rzemiosło. Ci przeważnie cieszą się uznaniem, gdyż zwolenników tradycji nie brakuje. Są też tacy, których trawi potrzeba jeśli nie eksperymentu, to przynajmniej ryzyka. Ci z kolei biorą się do rzeczy trudnych, wchodzą na grunt nie zbadany, nie obciążony tradycjami, gdzie błądzą i szukają. Odnoszą zwycięstwa o wiele rzadziej niżby chcieli, niedostatecznie ważąc opór materii. Do tej drugiej grupy niewątpliwie zalicza się Bohdan Cybulski budzący uznanie upartym dążeniem do przekształcenia małego teatru przy Puławskiej w placówkę artystyczną. Nie awangardową, broń Boże, czy eksperymentalną, lecz scenę gdzie nie gra się "Pani prezesowej" czy "Farsy na trzy sypialnie", lecz utwory cokolwiek innej proweniencji. Zainteresowanie Cybulskiego Tadeuszem Różewiczem wywodzącym się z kręgów awangardy plastyczn
Tytuł oryginalny
Teatr się nie zrodził
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2