Dobre dwa wieczory w Teatrze Rzeczpospolitej z poznańskim Teatrem Nowym. I dwa przedstawienia osnute już sporą reklamą: "Panopticum a'la Madame Tussaud" i "Koniec Europy". Pióra, reżyserii i scenografii Janusza Wiśniewskiego, artysty trzydziestokilkuletniego, a więc młodego tylko w naszym rodzimym pojmowaniu metryki artystycznej. Naładowanego energią i potrzebą wypowiadania się w teatrze tym zawsze mi imponującym i trochę mnie żenującym bezwstydem, żeby nie powiedzieć, bezczelnością. Osąd powyższy nie ma nic wspólnego z podejrzeniami o brak skromności (słowo zresztą irytujące na terytorium sztuki) czy zgoła hochsztaplerstwa. W taki "bezczelny" sposób objawiają się często, po prostu osobowości. Tak jest i z Wiśniewskim. Owe dwa kuglarskie wieczory, te dwa spotkania z teatrem jarmarcznym, nadkabaretem. operą i moralitetem, te dwie godziny pobytu w jego Arkadii. Arkadii odwróconej, bo zaludnionej wrakami ludzi i idei ujawniają nam twórczą osobowo�
Tytuł oryginalny
Teatr Rzeczpospolitej. W Arkadii Janusza Wiśniewskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
"Trybuna Ludu"nr 358