Wałbrzych to miasto legend. Złotych - jak ta o pociągu. Ciemnych - jak z powieści Joanny Bator. I teatralnej. Najżywszej i najprawdziwszej - pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.
Jej twórczynią jest Danuta Marosz - niekojarząca się wcześniej z progresywnym teatrem. A to właśnie ona objąwszy w 2002 r. dyrekcję Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego wprowadziła go szturmem do grona najważniejszych polskich scen i utrzymuje w nim do dziś. Decydującą rolę odegrała umiejętność dobierania współpracowników. Już pierwszy wybór był niezwykle trafny: na stanowisko dyrektora artystycznego powołany został Piotr Kruszczyński, który uczynił z wałbrzyskiej sceny miejsce debiutów i pierwszych wielkich sukcesów reżyserek i reżyserów mających wkrótce decydować o kształcie rodzimego życia teatralnego. Maja Kleczewska ("Lot nad kukułczym gniazdem", 2002; "Czyż nie dobija się koni", 2003), Jan Klata ("Rewizor", 2003; "...córka Fizdejki", 2004) i sam Kruszczyński, swoimi inscenizacjami budujący wyjątkową pozycję dramatów Michała Walczaka ("Piaskownica", 2003; "Kopalnia", 2004), sprawili, że teatr wcześniej niemal mode