- Owszem, w Rzeszowie jest spora grupa teatromanów, ale chcemy szukać kontaktu także z tymi, szczególnie młodymi, którzy być może teatrem dziś się nie interesują, ale kiedy zauważą, że wychodzimy do nich z czymś nowym, intrygującym, także do nas przyjdą - o kolejnym sezonie Teatru im Siemaszkowej, mówi jego nowy dyrektor Jan Nowara.
Aktorzy Siemaszkowej ruszyli w tym tygodniu na miasto w maskach świń, by zaprosić widzów na czytanie sztuk Różewicza. Samo czytanie, w którym aktorzy trzymają tekst sztuki w ręku, jest także novum na tutejszej scenie. Czy to sygnał, że chce pan zaskoczyć rzeszowian? - To też. Ale prawdziwym sprawcą tego wydarzenia jest sam Różewicz i jego śmierć. Natomiast pomysł, aby tworzyć takie czytania, czyli prezentacje sztuk na gorąco, został zapisany w moim programie dla teatru Siemaszkowej jako Scena Nowej Dramaturgii, a teraz nazwaliśmy to Laboratorium Siemaszkowej. Chodzi o to, by otworzyć się w stronę publiczności. Posłuchać, czego ona oczekuje albo na co reaguje. Teatr szuka dzisiaj lepszego, bliższego kontaktu z publicznością. Stąd akcja w maskach świń? - Tak. Części osób instytucja teatru kojarzy się z czymś zwietrzałym, sztucznym, sztywnym i budującym dystans. Owszem, w Rzeszowie jest spora grupa teatromanów, ale chcemy szukać kontaktu tak