Gdzie przebiega granica między rozrywką ambitną a komercyjną? - pyta Wojciech Malajkat, dyrektor Teatru Syrena w Warszawie.
Miasto nie chce dofinansowywać teatrów: Syreny, Kwadratu i Romy, nazywając je "rozrywkowymi". To jeden z punktów reformy teatrów miejskich, którą przewiduje ratusz. Napisaliśmy o tym we wczorajszej "Gazecie". Co sądzą o tym dyrektorzy teatrów. Wojciech Malajkat, dyrektor Teatru Syrena Zaskoczyły mnie plany władz miasta wobec Teatru Syrena. Kiedy obejmowałem dyrekcję w styczniu tego roku, nie było mowy o obcięciu dotacji. Jestem też zdziwiony, że Syrena została zakwalifikowana do teatrów rozrywkowych. To krzywdzące. Gdzie przebiega granica między rozrywką ambitną a komercyjną. W ostatnich latach i podczas mojej tegorocznej kadencji staramy się zmienić profil. Pokazujemy spektakle familijne, na których mamy komplety, balet współczesny, recitale wybitnych aktorów. Zamierzam wystawić tu przedstawienie "Halo, Szpicbródka". Nie wyobrażam sobie prowadzenia Syreny bez miejskich dotacji. Pieniądze z ratusza pokrywają 65 proc. naszych wydatkó