Nasze dramaty opowiadają albo o narodzie, albo o społeczeństwie. "Szewcy" Witkacego są klasycznym przykładem tego drugiego gatunku. Są opowieścią o niespełnieniu rewolucji faszyzującego mieszczaństwa i komunizującego proletariatu. Niewiele dowiemy się z nich o pojedynczym człowieku, sprowadzonym do roli marionetki poruszanej w takt dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych przewrotów. "Szewcy" to także firmowe przedstawienie Macieja Prusa, pokazywane przez niego z dobrym skutkiem od lat przeszło dwudziestu. Inscenizacji najnowszej nie brak"więc mistrzostwa (szczególnie dwa pierwsze akty mogą się podobać), choć oczywiście roli Jarosława Gajewskiego (Scurvy) czy Bożeny Miller-Małeckiej (Księżna Zbereźnicka) nie sposób porównywać z niezapomnianym koncertem, jaki przed dwudziestu laty dawali w reżyserii Prusa Roman Wilhelmi i Elżbieta Kępińska w Teatrze Ateneum. Ale aktorstwo i tu jest dobre. Krzysztof Wieczorek (Sajetan Tempe) znajduje się bez wątpieni
Tytuł oryginalny
Teatr przyczajony
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Solidarności nr 45