Przez ostatni tydzień tyle się wydarzyło, a ściślej mówiąc tyle się nagadało, że trudno wszystko ogarnąć jednym komentarzem. Generalnie nastrój zrobił się poważny, środowisko wystąpiło w słusznych sprawach z siłą i godnością - pisze Wojciech Majcherek w blogu na portalu onet.pl.
Oczywiście ponieważ jesteśmy w teatrze, to nie obeszło się bez strojenia min, znaczących gestów i wygłaszania kwestii ku uciesze publiczności. Protest przeciwko komercjalizacji kultury, a w obronie teatru artystycznego, jak wiadomo, był odczytywany po każdym spektaklu Warszawskich Spotkań Teatralnych. I fajnie, tylko że połowa przedstawień nie nadawała się do pokazania na tym niby prestiżowym festiwalu. Program WST był zaprzeczeniem stwierdzenia, które padło w liście, że siłą polskiego teatru jest "różnorodność języków i estetyk". Żadnej różnorodności nie było. Co więcej większość spektakli została tak wymyślona, żeby nie konfrontować się z szerszą widownią. Zastanawia mnie np., dlaczego "Tęczowa trybuna", która jest przedstawieniem mającym aspirację budzenia społecznej świadomości, będącym tak gniewnym głosem w obronie demokratycznych praw środowisk wykluczonych, obliczona została na odbiór stu kilkudziesięciu osób? Ale