O teatrze Mai Kleczewskiej, po MK Fest. pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Wyuzdane starcia ciał i celebrowane zabójstwa to najkrótszy opis przedstawień Mai Kleczewskiej właśnie pokazanych w Warszawie Inscenizatorce młodego pokolenia Instytut Teatralny zorganizował w Warszawie MK Fest.- autorski przegląd przedstawień. Podobnej nobilitacji dostąpił Jan Klata podczas ubiegłorocznego Klata Fest. Dla młodych twórców to honor - ale i krzywda. Zestawienie w krótkim czasie kilku widowisk jednego reżysera powoduje, że obok zalet ze zdwojoną siłą ujawniają się ich wady. Wychodzi brak profesjonalizmu: pomyłki, niedociągnięcia, drogi na skróty, obsesje. Na tym ostatnim polu Kleczewska bije wszystkich na głowę. Fundamentalnym problemem inscenizacji czyni tożsamość płciową bohaterów. Mężczyźni paradują u niej w damskich ubiorach i koślawią nogi na wysokich obcasach. Pomysł nienowy, bo już Jan Kott w swych esejach wypunktował erotyczne dwuznaczności klasyki dramatu. Rzecz w tym, że u starożytnych czy Szekspira zamiana