Nie od dziś wiadomo, że władze województwa niespecjalnie wiedzą, jak obchodzić się z taką instytucją [jak Teatr Polski we Wrocławiu]. Najlepszym na to dowodem jest utrzymująca się na zaniżonym poziomie dotacja dla Polskiego. Być może, zamiast ciągle rzucać Teatrowi pod nogi te same kłody, włodarze odpowiedzialni za kulturę powinni uznać swoją niekompetencję i przychylić się do wniosku, jaki złożony został na ręce pani minister Omilanowskiej i pani premier Kopacz - pisze Michał Kmiecik w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Sezon ogórkowy. Kanikuła. Wakacje. Choć pogoda, zwłaszcza ostatnio, nie rozpieszcza, wszyscy gdzieś wyjeżdżają. Jak nie na Openera, to do Bułgarii. Jak nie do Bułgarii, to nad Bałtyk. A jak nie nad Bałtyk, to choćby do Chorwacji. Czy gdziekolwiek indziej, gdzie kto sobie tylko wyznaczył wakacyjny destination point. Mnie wreszcie udało się wrócić do Warszawy. Lato w mieście. Siedzę sobie w mieszkaniu, w którym przez ostatnie pół roku w zasadzie nie udało mi się pomieszkać. Wciągam całymi sezonami seriale, których nie udało mi się od poprzednich wakacji obejrzeć, czytam książki, które od poprzednich wakacji udało mi się kupić, ale jakoś nigdy nie było czasu, żeby zacząć je czytać, w związku z czym piętrzyły się w coraz bardziej niestabilnych stosach to tu, to tam. Co innego robić, kiedy większość teatrów w stolicy nie gra, a te, które grają (Janda, Kwadrat, Dramatyczny), omijam szerokim łukiem, by nie nadwyrężać sobie nerwów?