Dotrzyjmy z teatrem tam, gdzie człowiek nie ma do niego stałego dostępu. Dajmy go za darmo, a że darowanemu teatrowi nie patrzy się w ideę, to i niemały kłopot powstaje - o zeszłorocznej trasie Teatru Chorea w ramach programu "Teatr Polska" pisze aktor Paweł Głowaty w e-kalejdoskopie.
I to kolejna rzecz, której jesteśmy winni i jak brzytwy chwytamy się pewnego rozwiązania, idąc na bezgraniczny kompromis. Skojarzyliśmy teatr z elitą, wykształconą, opitą doppio i średniej jakości winem z kawałkiem brownie za 14 zł w kąciku ust. Przekonujemy przekonanych, a niechętnie dajemy narzędzia, by móc przekonać do czegoś resztę. To oczywiście generalizacja, dylemat dotykający sfery edukacji, ćwiczenia wrażliwości, spostrzegawczości, erudycji dnia codziennego, ale generalizacja jak najbardziej dostrzegalna. Jak w wielu dziedzinach, należałoby wreszcie obrócić nie tylko głowę spoglądającą na zaniedbane fundamenty, ale i całe ciało, by móc się nad tym fundamentem pochylić i nim zaopiekować. Z całą wrażliwością, którą hołubimy co nie miara, nie wychodzić na scenę po względy krawaciarzy i garsoniarek, ale po zapomniany dialog, który doprowadzić może do powolnego zniszczenia tej platońskiej jaskini, która tutaj nabiera jesz