Drażliwe tematy, które do literatury dziecięcej wniósł Harry Potter, były wprawdzie obecne od czasów braci Grimm, Andersena, Dickensa, Lindgren i Korczaka. Jednak komercyjny sukces książki i filmu o czarodzieju ośmielił twórców różnych dziedzin, by znów zaczęli mówić do dzieci poważnie - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Dickens kontra Disney - tak w uproszczeniu przebiega podział w głównym nurcie widowisk dla dzieci. Po stronie Dickensa byłyby historie o dzieciach samotnych, odrzuconych, zapomnianych przez opiekunów, naznaczonych ubóstwem, sieroctwem, chorobą. Po stronie Disneya - cukierkowe bajeczki, w których bardziej od treści liczą się kostiumy i częste zmiany dekoracji. Nie chodzi tylko o widowiska, które kiedyś pleniły się po Polsce jako Holiday on Ice, a dziś pojawiają się np. jako produkty agencji FELD Entertainment (np. dubbingowane show o Kubusiu Puchatku). Disneizują się także teatry. Rzadko sięgają wprawdzie po chwyty rodem z hollywoodzkich superprodukcji (wyjątkiem byłaby wyprodukowana za krocie "Akademia Pana Kleksa"), ale często tworzą typowo dobranockowy, uproszczony obraz świata. W kaliskich "Wielkoludach" Andrzeja Maleszki (reż. Olga Stokłosa) bajkowa scenografia (Wojciech Stefaniak) w stylu klocki zabawki, choreografia Janusza Józefowicza i koł