Pewien mieszkaniec Zurychu zamalowywał szare, betonowe ściany podziemnych przejść i domów obrazami fantastycznych zwierząt i bajecznie kolorowych ptaków. Robił to w nocy, po kryjomu. Długo działał bezkarnie. Przyłapany na gorącym uczynku twierdził, że jest reinkarnacją ducha artysty pieczarowego sprzed 30 tysięcy lat. Tłumaczył, że odkrył w sobie dziwne myśli. Musiał malować, bo nie mógł znieść potwornej nieskazitelności miasta i chorobliwej manii czystości jego mieszkańców. Kiedy go zamknięto w domu dla obłąkanych, miał 42 lata. Mniej więcej tyle co Ojciec w "Affabulazione" Piera Paolo Pasoliniego. W Zurychu, na dworcu kolejowym, zamierzał wystawić "Affabulazione" Konrad Swinarski. Znamienne, że właśnie w Zurychu, a nie w malowniczym skądinąd przejściu podziemnym na stacji Kraków Główny. Do premiery nie doszło, ale pomysł przeszczepiono na grunt polski. Najpierw w malarni warszawskiego Teatru Studio w reżyserii Tadeusza Łomnickiego,
Tytuł oryginalny
Teatr Pasoliniego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 15