1. Festiwal Teatru Niezbędnego w Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka w Łodzi. Pisze Justyna Białous z Nowej Siły Krytycznej.
Artywizm, czyli sztuka jako aktywizm – twórcy coraz częściej stawiają sobie za cel inicjowanie zmian w rzeczywistości oraz wsparcie wspólnot w procesach transformacji. W ubiegłym roku ukazała się książka „Aktywna nadzieja”, której autorzy Joanna Macy i Chris Johnstone proponują zmianę postawy w wyrażaniu nadziei z naiwnego, biernego optymizmu na działanie dla siebie i społeczności. Przy czym powinno ono obejmować diagnozę problemów w duchu wzajemnego wsparcia. Podobny cel przyświecał Festiwalowi Teatru Niezbędnego, którego pierwsza edycja odbyła się w dniach 25-27 października 2024 roku w łódzkim Teatrze Nowym im. Kazimierza Dejmka. Założeniem kuratorki Kamili Golik było stworzenie widzom przestrzeni do refleksji i rozwoju psychicznego dobrostanu poprzez wyselekcjonowane przedstawienia zarówno z mainstreamu jak i offu.
Wydarzenie otworzyła prapremiera gospodarzy, „Ciało dziewczyny” w reżyserii Pameli Leończyk z tekstem Darii Sobik. Spektakl porusza w humorystyczny sposób temat odkrywania seksualności nastolatków w latach osiemdziesiątych w miasteczku „bez ścian i bez dachów”, gdzie o seksie nie mówiło się otwarcie, a strzępki „wiedzy” czerpano od doświadczonych znajomych. Historia dziewczyny, która dojrzewanie odczuwała jako napięcie między naturalnymi potrzebami a wykreowanym w społeczności obrazem „przyzwoitej kobiety”, zostaje zestawiona z jej perspektywą jako dojrzałej osoby. W czułej relacji te dwa wcielenia bohaterki odkrywają prawdy wyzwalające je ze stereotypów seksualności, prowadzą do akceptacji ciała – zarówno tego przeszłego, jak i obecnego. Twórczynie inspirowały się autobiograficzną szczerością prozy Annie Ernaux. Surowy ekshibicjonizm jest obecny zarówno w warstwie dramaturgicznej, jak i scenograficznej. Aktorom towarzyszy organiczna, jednocześnie nieprzyjemna wizualnie instalacja Magdaleny Muchy. Widzimy przezroczystą, lepką ciecz spływającą z ziemisto-beżowych kokonów i opadające na scenę sznury, których końce oplatają miękką, różową bryłę – łóżko bohaterki (obraz ten przywodzi na myśl rzeźby Marii Pinińskiej-Bereś). Autorki przypominają jak ważne są samoakceptacja, dialog z dziećmi wkraczającymi w okres dojrzewania, edukacja seksualna oparta nie tylko na nauce, ale i na wrażliwości i empatii.
„Mleko w tubce” kolektywu Analog, spektakl w reżyserii Agaty Biziuk-Brajczewskiej, to słodko-gorzka opowieść o dorastaniu w latach dziewięćdziesiątych, w czasach, gdy teoretycznie wszystko było na wyciągnięcie ręki. Przywołując je z perspektywy dzisiejszych trzydziestolatków, często nie rozumiemy zachowań rodziców – zapominamy, że wraz z otrzymaniem wolności, nie załączono do niej instrukcji obsługi, co przedstawienie zgrabnie nam sugeruje. To pokolenie nowego systemu, wychowywane jednak przez tych, których ukształtował stary ustrój. Miłość rodzicielska często ograniczała się do zaspokajania fizycznych potrzeb dziecka, na wrażliwość nie pozostawało już miejsca. Ważniejsze było wychowanie przez podporządkowanie autorytetom, wpasowanie się w ramy społeczne. „Moje granice zaczynają się tam, gdzie moja wrażliwość” – mówi rodzicom jeden z bohaterów i jest to zdrowa, niekonfrontacyjna asertywność, oparta na zrozumieniu, a nie gniewnym sprzeciwie.
Teraz Poliż & Monika Balińska zaprezentowały „Lesbian Sunset”, scenariusz spektaklu powstał we współpracy Sylwii Chutnik, Olgi Ciężkowskiej i zespołu aktorskiego. Kolektyw zaczerpnął inspirację z wydarzenia, uznawanego za (prawdopodobnie) pierwszy nieformalny zjazd lesbijek w Polsce, miał on miejsce w Mielnie w 1987 roku. To żywa opowieść o odkrywaniu siebie, swojej tożsamości i uświadamianiu sobie praw osób nieheteronormatywnych. Barwne, pełne humoru sceny ilustrują pierwsze zakochania, odkrywanie orientacji i wczesne doświadczenia seksualne. Znajdujemy się w radiowym studiu, ale też na plaży w Mielnie, obie rzeczywistości się przenikają. Stąd na scenie leżaki, mikrofony, instrumenty muzyczne, czy dopiero co zdjęte ubrania rozrzucone na scenie. Scenograficzny chaos dodaje przedstawieniu autentyczności, zagarnia widownię, tworzy z nią przestrzeń wspólnoty, w której intymne przeżycia stają się częścią zbiorowego doświadczenia.
Poczucie bycia razem było obecne w każdym spektaklu, jednak w zamykającym festiwal przedstawieniu Wrocławskiego Teatru Współczesnego „Chamstwo” duetu Agnieszki Jakimiak i Mateusza Atmana szczególnie wybrzmiało dzięki niecodziennemu usytuowaniu widowni. Aktorzy i publiczność zebrali się na scenie, zasiedli na pieńkach, tworząc intymne spotkanie przypominające ognisko na polanie, podczas którego opowiada się legendy. Słuchamy prasłowiańskich wierzeń, dostrzegamy, jak przenikały epoki, ukazując uniwersalność kultury europejskiej, od wieków zmagającej się z nierównościami klasowymi i genderowymi. Spektakl obnaża też przemocowy język, wykształcony przez uprzywilejowane grupy. Stulecia hierarchizacji społeczeństwa i walki o dominację – to wszystko stało się częścią polskiej tożsamości. Przedstawienie ją terapeutyzuje, podobnie jak pokoleniowe traumy. Uczy nas też integrowania emocji i nazywania ich, co prowadzi do uzdrowienia. Dowiadujemy się, że smutek mówi o stracie, gniew sygnalizuje przekroczenie granic, spokój w reakcji na zewnętrzne akty agresji świadczy o sile.
W programie pojawił się niezapowiedziany spektakl wrocławskiego Teatru Układ Formalny, „Czarownice” w reżyserii Karoliny Kowalczyk z tekstem Magdaleny Drab. Rzecz o sile wypowiadanych słów i zaklętych w codziennym języku uprzedzeń. Twórczynie chcą przełamać przemocowy język zakorzeniony w naszej kulturze.
Festiwalowe pokazy nie tylko diagnozowały problemy społeczne, ale zadawały pytania o ich przyczyny. Twórcy, udzielając widzowi wsparcia emocjonalnego, umożliwili bezpieczne przeżywanie trudnych sytuacji poprzez śmiech, złość, pokrzepienie. Po każdym przedstawieniu miały miejsce stematyzowane rozmowy, można było wziąć udział w warsztatach filozoficznych (projektowanie dobrej przyszłości), wytchnieniowe (pod hasłem „Odpocznij!”) i dobrych praktyk dla mężczyzn. Festiwal angażował widza estetycznie i emocjonalnie, aktywizował środowiskowo.
Justyna Białous – prawniczka, pasjonatka teatru ruchu, performansu i sztuk wizualnych. Uczestniczka warsztatów krytyki tańca IV edycji Krakowskiego Festiwalu Tańca.