EN

16.11.1971 Wersja do druku

Teatr okrutny i spokojna publiczność

Czy to możliwe, że wie, kim jest i jest nim nadal? (Szekspir) Są w krakowskiej inscenizacji {#os#6236}Swinar­skiego{/#} trzy epizody drastyczne. Gwałt za sceną na florenckiej dziewczynie, które­mu przygląda się tłum podchmielonych żoł­nierzy; przesłuchanie Parollesa; wreszcie po­liczkowanie tegoż przez hrabiego Lafeu, u którego zdegradowany kapitan szuka łaski. Na scenę gwałtu publiczność reaguje zgor­szeniem, na dwie pozostałe śmiechem. Co znaczy, że nie rozumie z przedstawienia nic. Nie jest to sytuacja w naszym teatrze oso­bliwa i nie od jej odnotowania należałoby zapewne zaczynać recenzję. A przecież w tym wypadku owa sprawa wydaje się naj­ważniejsza. "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" w Starym Teatrze jest spektaklem okrutnym, jednym z najokrutniejszyeh, jakie zdarzyło mi się oglądać. Okrucieństwo to nie ma nic wspólnego z sadyzmem. U jego źródeł tkwi potrzeba ukazania zła, by pou­czyć jak jest odrażające. Sformułowanie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr okrutny i spokojna publiczność

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 22

Autor:

Marta Fik

Data:

16.11.1971

Realizacje repertuarowe