"Wyzwolenie" po raz pierwszy w Polsce po wojnie! Po raz pierwszy po kilkunastu latach naszej tak bardzo zmiennej historii - znowu eksploduje ze sceny ten dynamit patriotyzmu, fermentuje to namiętne, żarłoczne, obsesyjne upicie się polskością. Bohater dramatu (a także i jego autor) są tutaj jakby jakimiś monomaniakami polskości, jakimiś opętańcami narodowego uczucia, które wypełnia ściany utworu tak szczelnie, że nie ma już miejsca na nic innego. Jeżeli w "Weselu" (tak bardzo z "Wyzwoleniem" powiązanym, zarówno chronologicznie, jak i tematycznie czy konstrukcyjnie) postacie odgrywające swoje role w tej "narodowej szopce" miały jednak równocześnie własne, niejako prywatne życie, swoje osobiste kłopoty i problemy - to w "Wyzwoleniu" ta indywidualna, intymna warstwa biograficzna nie istnieje, wszystkie występujące tu osoby żyją tylko pozornie, żyją o tyle, o ile służą idei, którą wyrażają. Jeżeli "Wesele" jest, mimo wszystko, niemal że epicki
Tytuł oryginalny
"Teatr ogromny" w 50-lecie zgonu jego twórcy
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 292