Nowak proponuje teatr odważny, który stawia nam drażniąco niewygodne pytania o współczesność i także o przyszłość. Dlatego budzi takie kontrowersje. Bo czy może nie drażnić na przykład polityka człowieka, który wpuszcza do teatru bezdomnych (za złotówkę) i w dodatku robi przedstawienie, w którym oni są aktorami? - list Henryki Dobosz, dziennikarki, wiceprezes Oddziału Gdańskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, w sprawie odwołania Macieja Nowaka ze stanowiska dyrektora Teatru Wybrzeże.
Ze zdumieniem przeczytałam w "Gazecie Wyborczej" z 29 czerwca br. odpowiedź dyrektora departamentu kultury w Urzędzie Marszałkowskim Pana Arkadiusza Rybickiego, komentującą protest zespołu aktorskiego. Taka krótka wypowiedź, a tyle lekceważenia! Władze samorządowe - stwierdza dyrektor departamentu - nie wycofają się ze swego stanowiska, nie cofną decyzji (mimo że zespół w komplecie, krytycy i ludzie teatru z całej Polski oraz opinia publiczna, czyli widzowie, uważają, że popełniony został ewidentny błąd), nie cofną się, ponieważ mogłyby się tym ośmieszyć. Świetny argument, to tak jakby powiedzieć, że hydraulik nie naprawi rury, którą sam zepsuł, bo to naraziłoby na szwank jego reputację. Skąd te długi? Nie wiem, czym naprawdę kierował się Urząd Marszałkowski, odwołując dyrektora, bo wzgląd finansowy nasuwa pewne wątpliwości. Teatr ma długi, to fakt - ale dlaczego? Czy dyr. Maciej Nowak trwoni pieniądze na bzdury, na przyk�