"Atrament dla leworęcznych" w reż. Krzysztofa Niedźwiedzkiego w Teatrze KTO w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Nie zaśmiał się. Strzeliłem rysunkowym wicem Andrzeja Mleczki o facecie na kolanach błagającym lekarza, by żonę zapłodnił in vitro. On nic - twarz głaz. Odczekałem i walnąłem pychotą o skacowanym, co ludzi na piwo naciąga frazą: bo siku mi się chce strasznie, panie drogi, a nie mam czym. I co? Co on? Bez zmian - kamyk z uszami. Dałem spokój przerwom, zmianom rytmu gry, tak zwanemu wciąganiu przeciwnika na swoją połowę, by go po uśpieniu kontrą dobić. W czyn wprowadziłem poetykę ognia ciągłego. Niczym boska FC Barcelona: pajęcza maestria tysiąca podań - a w epilogu brameczka jak niebo! On - Krzysztof Niedźwiedzki, twórca do dziś istniejącej grupy kabaretowej Formacja Chatelet, redaktor humorystycznego pisma "Nowy Pompon", wreszcie autor "Atramentu dla leworęcznych", który w Teatrze KTO wyreżyserował, reżyserując pustą przestrzeń, trzy krzesła, aktorów Jacka Buczyńskiego, Macieja Małysę, Pawła Rybaka i Macieja Słotę [na zdjęciu], s