W stanie wojennym pisaliśmy z kolegami na murach hasło "Telewizja kłamie!" (to znaczy oni pisali, a ja się przypatrywałem, bo na mały sabotaż byłem niestety za mały). Co należałoby dzisiaj - w dobie reality shows i spektakli komisji śledczej - napisać nie tylko o "najlepszej telewizji publicznej w Europie", ale także i o innych nadawcach? Podpowiedzi udziela teatr.
Jan Klata przekroczył niedawno trzydziestkę, goli głowę jak Kazik Staszewski, nosi mundurowe kurtki i wojskowe buty. Premiera we wrocławskim Teatrze Polskim to właściwie jego debiut. Jako reżysera i dramaturga. Taras w Rzymie Swego czasu Klata znalazł gdzieś notkę prasową o pewnej telewizji, która w oczekiwaniu na śmierć papieża wykupiła taras z widokiem na Kaplicę Sykstyńską, żeby mieć jak najlepsze tło do gorącego newsa, który poda jako pierwsza na świecie. I to był punkt wyjścia do napisania "Uśmiechu grejpruta" (błąd w tytule zamierzony!). Pierwsza scena dramatu: para telewizyjnych wyjadaczy, gladiatorzy wiadomości z ostatniej chwili, instaluje się w pokoiku w Rzymie. Na ścianie za ich plecami pojawia się slajd ze słynnym detalem fresku z Sykstyny: ręka Boga dotyka ręki Adama. Bohaterowie nie mają imion, Klata oznacza ich symbolami @ (małpa) i $ (dolar). Wiedzą, że ich czekanie może potrwać długo, dlatego skracaj