Można wypisywać na stronach, że Nowy wraca. Można cytować wyrwane z kontekstu myśli Kazimierza Dejmka na poparcie przekonań obecnych władz sceny. Można do woli kreować w słowach odrodzenie Teatru Nowego. Wbrew powszechnemu przekonaniu jego widzów, że Nowy umarł... - Monika Wasilewska komentuje w Gazecie Wyborczej - Łódź plany Teatru Nowego pod dyrekcją Mirosławy Marcheluk.
Sytuacja w Nowym pozornie wygląda dobrze. Są nowe projekty, wizje na przyszłość, plan premier. Można powiedzieć, że to plan w duchu Zbigniewa Brzozy - też bez lektur szkolnych (ciekawe, co na to Jerzy Kropiwnicki?). Ale klimat artystycznego ożywienia, nadziei i eksperymentu z "poprzedniego" Nowego - który przyciągał do teatru młodych widzów i krytyków z całej Polski - niełatwo będzie wskrzesić. W Nowym nic się nie dzieje. Nawet dziecięcy Pinokio zagrał dwie premiery. A Nowy na trzech scenach nie pokazał żadnej. Stan przejściowy? Brzoza też był w "stanie przejściowym", ale w listopadzie miał już trzy premierowe tytuły. W tym sezonie pojawił się ciekawy spektakl - "Horror vacui" grupy Avis. Powstał za dyrekcji Brzozy. Udane były Spotkania Miast Partnerskich, z programem ułożonym przez Brzozę. Jego nazwisko jest jednak konsekwentnie wypierane z pamięci. *** Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Łódź.