- Dzisiejszy teatr jest dla mnie dziwny, czasem niezrozumiały. Nie ma w nim dla mnie miejsca. Poza tym nie wierzę w ten teatr - mówi ANDRZEJ ŁAPICKI przed premierą "EuroCity" wg Fredry w Teatrze Polskim w Warszawie.
Magda Kazikiewicz: Będzie Pan tęsknił za teatrem? Andrzej Łapicki: Dzisiejszy teatr jest dla mnie dziwny, czasem niezrozumiały. Nie ma w nim dla mnie miejsca. Poza tym nie wierzę w ten teatr. MK: To bardzo mocne słowa. Teatr tak bardzo się zmienił? AŁ: Może to ja się zmieniłem? Rozstanie następowało stopniowo. Dziesięć lat temu pożegnałem się z aktorstwem. Była to sztuka "Śluby panieńskie" Fredry. Teraz kończę z reżyserią. Ludzie nie dają temu wiary. Poprzednio też tak było, a jednak dotrzymałem słowa. MK: Dlaczego zdecydował się Pan pożegnać z teatrem właśnie za pośrednictwem Fredry? AŁ: Wystawiłem chyba ponad dwadzieścia sztuk na podstawie twórczości Aleksandra Fredry. To dobre zakończenie mojej działalności. MK: A dlaczego właśnie ta sztuka? AŁ: To utwór niewystawiany od stu lat. Jest ostatnim, który został znaleziony w biurku Fredry. Ale postanowiłem zmienić tytuł na bardziej chwytliwy. "EuroCity" brzmi nowocześniej.