"Kaczo, byczo, indyczo" w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Katarzyna Łukasik w Głosie Pomorza.
Przez prawie półtorej godziny bohaterowie sztuki Bogusława Shaeffera "Kaczo"- wystawionej po raz, pierwszy w koszalińskim Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w sylwestra, a mającej premierę w piątek 14 stycznia - przekonują nas, jak ciężka jest ich profesja i ile niespodzianek czeka na nich na scenie. Reżyserem i zarazem odtwórcą głównej roli w koszalińskiej realizacji "Kaczo" jest Edward Żentara, dyrektor artystyczny BTD. Zapewne nie bez kozery wybrał sobie tę rolę - znakomicie rozlicza się w niej ze swoich zawodowych bolączek. Przeciętnego widza nie interesuje zazwyczaj, kto i dlaczego "wygłupia się" przed nim na scenie. Do teatru chodzimy na sztuki albo na aktorów - gwiazda przyciągnie publikę nawet na przeciętne przedstawienie, choć wielcy aktorzy wtakich rzadko dają się obsadzać. Tymczasem Shaeffer, a wraz z nim i Żentara prowadzą nas za kulisty teatralnej machiny. Zaglądamy za nie jednak inaczej niż w prezentowanej jesienią minionego roku farsie