Aby poznać sytuację w teatrze, nie zawsze trzeba wchodzić do jego wnętrza. Wystarczy nieraz przyjrzeć się opuszczającym przybytek Melpomeny po wieczornym spektaklu. A to hucznie, radośnie wypryśnie z otwartych drzwi młodzież, to znów głośno mówiąc i gestykulując ktoś dalej prowadzi sceniczny dialog albo inny znów idzie w skupieniu zadumany, patrząc w nieistniejący punkt. Powie ktoś, że taki sąd jest powierzchowny, pozorny, i będzie miał całkowitą rację. Ale te właśnie różnorodne reakcje, których sami często jesteśmy świadkami mówią jednoznacznie o tym, że polski teatr nie jest widzom obojętny. W repertuarze naszych teatrów szczególnie ważne miejsce zajmują wielkie, nieraz monumentalne inscenizacje klasyki. Przykładów jest wiele, ale wymieńmy tylko najistotniejsze w ostatnim okresie: "Hamlet" w Teatrze Dramatycznym, gdańskie "Dziady" w reżyserii Macieja Prusa, "Nie-Boska Komedia" reżyserowana przez Jerzego Grzeg
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Polski nr 12