Jeżeli ktoś zna uwarunkowania i meandry miejskiej polityki personalnej, sygnały i sygnaliki wysyłane przez lokalnych władców, a zbierze się wszystko razem, to wniosek może wysnuć jeden - panie dyrektorze Balawejder, niech pan zacznie rozglądać się za nowym zajęciem, bo chyba ktoś na pana zagiął parol i szuka przysłowiowej dziury w całym - Ireneusz Kutrzuba o planowanej kontroli w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie.
Tarnowscy urzędnicy miejscy zadeklarowali niedawno publicznie, iż planują skontrolować Tarnowski Teatr. Oczywiście nie wszyscy tak zadeklarowali, ale zadeklarowała pani wiceprezydent Krystyna Latała, która wzięła na siebie słodki ciężar zajmowania się tarnowską kulturą, jako schedę po zwolnionej byłej wiceprezydent, pani Dorocie Skrzyniarz. Zostając na chwilę przy tej ostatniej, to podkreślić trzeba, iż nie cieszyła się on specjalną estymą co bardziej niezależnie myślących przedstawicieli tarnowskiego środowiska kulturalnego i jej przymusowym odejściu można było usłyszeć zbiorowy oddech ulgi. Sympatyczna skądinąd dama miała nie tylko poważny kłopot ze stosunkami międzyludzkimi, ale też nieprawdopodobne wręcz pomysły na ręczne sterowanie miejskimi instytucjami kulturalnymi. Działa tak, jakby nie brała pod uwagę faktu, że zarządzają nimi ludzie, którzy mają niezłe pojęcie o tej materii, czasami twórcy ze znacznym dorobkiem, a mate