Mimo wielu pozycji słabych czy wręcz nijakich, festiwal manifestował jednak niezwykłą odporność i żywotność naszego teatru. Poprzez skorupę indyferentyzmu, poprzez miny i grymasy, charakterystyczne dla teatru unikającego jakiejkolwiek problematyki, przebijały się sprawy żywo nas obchodzące. W sposób szczególny zaznaczyło się to w toruńskim przedstawieniu "Hamleta" w reżyserii Jana Maciejowskiego. W swoim czasie opisał je w "Życiu" Jan Paweł Gawlik. Oglądałem je równocześnie chyba z nim i miałem podobne jak on wrażenia. Ale w ciągu kilku tygodni od premiery spektakl dziwnie dojrzał, pogłębił się intelektualnie, nie tracąc nic z dawnej precyzji i jaskrawości pewnych motywów. Czas sprawił swoje: na czoło wysunął się konflikt Hamlet - Klaudiusz, konflikt pokoleń, którym nabrzmiała jest nasza współczesność. Dzięki temu przede wszystkim spektakl dojrzał również i aktorsko. To znaczy Hamlet Marka Bargiełowskiego zajął w tych zmaganiac
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie, Nr 963