"To jest pożegnanie" - taka była pierwsza myśl, jaka przychodziła do głowy recenzentom spektaklu Jerzego Grzegorzewskiego według poematu Wystana Hugha Audena "Morze i zwierciadło" w Teatrze Narodowym. Gorzkie, ironiczne, mądre pożegnanie. Gorzkie, bo w dniu premiery 21 grudnia 2002 roku było już wiadomo, że Jerzy Grzegorzewski odchodzi z funkcji dyrektora Teatru Narodowego. Ironiczne, bo podtytuł poematu brzmi "Komentarz do "Burzy" Szekspira", a "Burzę" przywykło się traktować jako pożegnanie maga z czarami i Shakespeare'a z teatrem. Mądre, bo "Burz" było tego sezonu na warszawskich scenach pod dostatkiem, a poemat Audena na Scenie przy Wierzbowej ustawił przed nimi poprzeczkę intelektualną i artystyczną trudną do pokonania. Tylko czy "pożegnanie" było właściwym kluczem do odczytania inscenizacji Grzegorzewskiego? Paradoksalnie nie wynika to wcale z jej opisu, który sporządził Henryk Izydor Rogacki: magowie wprawdzie są zmęczeni, ale nie oznacza to,
Tytuł oryginalny
Teatr Narodowy w Warszawie: "Morze i zwierciadło"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dialog nr 9
Data:
01.09.2003