Francuski tytuł "Końcówki" Samuela Becketta -"Fin de partie" - lepiej oddaje sens misterium o zamieraniu i nadziei mimo wszystko. Gra zmierza ku końcowi: czas przestaje istnieć, pozostało tylko miejsce i ostatni ludzie na ziemi. Ludzie zdegradowani,ale nadal toczący grę. Do końca.
Po prapremierze "Końcówki"(1957)jej sens kojarzono z zagrożeniem atomowym,upatrując w dziele Becketta swoiste memento. Jeśliby na to dzieło patrzeć jedynie z tego punktu widzenia,jak na utwór - przestrogę,okazałoby się,że po latach bez mała trzydziestu nie powstały ani powieści,ani dramaty,ani nawet filmy silniej przemawiające od "Końcówki". Film "The day after",który narobił tyle hałasu,wydaje się bladym cieniem beckettowskiej wizji. ZNACZENIE "Końcówki" nie ogranicza się jednak do doraźnej publicystyki interwencyjnej,więcej nawet:owa wymowa interwencyjna została do dramatu dopisana przez interpretacje,istota zaś dzieła Becketta dotyka podstawowego lęku ludzkiego:lęku przemijania i samotności. Nie bez powodu obrał twórca przypadek graniczny,sytuację ludzi ostatnich wśród rumowiska cywilizacji,okaleczonych,skazanych na siebie,stęsknionych siebie i nienawidzących,świadomych kresu bez wyjścia. A jednak Hamm usiłuje przezwyciężyć tę sytuację