EN

26.11.2008 Wersja do druku

Teatr Na Woli się zmienia

- Pani Barbara Krafftówna jest niezwykle wymagająca, jest perfekcjonistką, a przy tym osobą szalenie inteligentną. Jeśli dodać do tego dystynkcję i jednocześnie wielkie serce, pozostaje tylko dać się oczarować - mówi Maciej Kowalewski przed premierą "Oczu Brigitte Bardot" Remigiusza Grzeli w Teatrze Na Woli w Warszawie.

Dorota Wyżyńska: Anastazja - widoczny garb, łysiejąca. Może mieć 108 lat, ale w głębi duszy jest dzieckiem... - czytamy w didaskaliach. Jaką kobietę zobaczył pan, czytając tę sztukę? Czy są takie kobiety? Maciej Kowalewski: Zobaczyłem Barbarę Krafftównę. Ją zobaczyłem. Remigiusz Grzela napisał ten dramat specjalnie dla Niej i im dalej brniemy w próbach, tym bardziej się utwierdzam w celności wizji autora. Bohaterka dramatu, staruszka /tak jak i sam dramat/ jest na pierwszy rzut oka niepozorna, ale jeśli się jej bliżej przyjrzeć, wtedy prawdziwie poraża i porywa emocjonalnie. Ona jest czarownicą, jak mówi o bohaterce taksówkarz, który wiezie ją na Lazurowe Wybrzeże. Pozornie jest jak setki staruszek, które mija się na ulicach, a których tajemnicy już nigdy nie poznamy, nigdy nie dowiemy się, jaki bagaż doświadczeń za nimi i jakie w nich światło i piękno. Takie kobiety można moim zdaniem znaleźć pewnie w co drugim polskim domu, starusz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr Na Woli się zmienia

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 282/03.12 - dodatek

Autor:

Dorota Wyżyńska

Data:

26.11.2008