"2084" w reż. Michała Siegoczyńskiego w kooprodukcji Teatru Powszechnego w Radomiu i Teatru Na Woli w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.
Lubię leniwe tempo, niespieszny rytm, lekkość i intensywność spektakli Michała Siegoczyńskiego. Lubię klimat "2084", ale nie mogę wybaczyć reżyserowi, że postanowił zostać także autorem. W dodatku powołując się na Orwella Po "Taśmie", "Hollyday" i "Ellingu" wiem już, że Michał Siegoczyński ma własny reżyserski styl. Wydaje się, że młody artysta tworzy swe spektakle z niczego. Z pustki, zatrzymanych gestów, przerwanych w połowie zdań. Z sytuacji kiedy powietrze nabiera ciężaru, bowiem wypełnia je tęsknota, chęć bycia z kimś najbliżej jak się da, pożądanie. Gdy erotyka staje się sposobem budowania więzi albo drogą zapomnienia. Po "Hollyday" w warszawskim Studio napisałem, że Siegoczyński robi teatr prawdziwie pokoleniowy. Wie dokładnie, do kogo adresować swe przedstawienia. I nic dziwnego, że nie jest odrzucany. Autorską wariację Siegoczyńskiego na temat "Śniadania u Tiffany'ego" grano w ogromnej jak na tego twórcę