"Pomarańczyk" w reż. Tomasza Hynka z Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Pisze Józef Jasielski w serwisie Teatr dla Was.
Cóż, teatr od zarania dziejów zawsze był pełen sprzedajnych artystów. Gloryfikowanie władzy, umizgi do sekretarzy i poślednich urzędników. Skąd my to znamy? Wydawałoby się, że po odzyskaniu tzw. wolności mamy ten proceder za sobą. Artysta stał się niezależnym głosem osobistym i narodowym. Przestał być tubą propagandową władzy publicznej. Z drugiej strony - jak tu być wolnym za państwowe, czyli podatników pieniądze? Kto płaci, wymaga Tak naprawdę, to instytucja kultury zawsze jest narażona na odgórne dyrektywy, życzliwe sugestie i jawne oczekiwania. Diabeł tkwi w proporcjach i zwykłej przyzwoitości. W mieście Wrocławiu przekroczono jedno i drugie. Teatr Współczesny stał się stroną w procesie sądowym między obywatelem miasta a lokalną władzą! Zachodzę w głowę, po co to było potrzebne świeżo upieczonemu dyrektorowi, Markowi Fiedorowi. Ile w tym wikłaniu własnej instytucji w plotkarski i mało poważny proces osobistej potrzeby, o