"Teatr, którego nie było" wg Stanisława Wyspiańskiego w reż. Piotra Tomaszuka w Teatrze Wierszalin w Supraślu. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Najpierw kameralny "koncert na cztery ręce", a potem karuzela postaci kreowanych przez Rafała Gąsowskiego składają się na tragikomiczną interpretację "Sędziów" Stanisława Wyspiańskiego jaką w Teatrze Wierszalin wykreował Piotr Tomaszuk. Bo kto chciałby li tylko spotkać się oko w oko z twórczością czwartego wieszcza, ten się nieco zdziwi, a jeśli treści jedynej tragedii, która wyszła spod pióra Wyspiańskiego nie zna, to i może nieco zagubić w gąszczu postaci. Ale czyż nie od tego mamy teatr, by zmuszał do myślenia, nie tylko wywoływał rechot? Część pierwsza, paradoksalnie odwołująca się w pomyśle dramaturgicznym do rozmowy, jaka miała miejsce na trzy miesiące przed śmiercią Wyspiańskiego, brzmi tak aktualnie, że co i rusz trudno się nie uśmiechnąć. Wszystko to za sprawą znakomitego operowania słowem przez twórcę Wierszalina, Piotra Tomaszuka, który ów dialog, przypominający najwybitniejsze tego typu utwory dramatyczne, umyśli