WSZYSTKO, co w tym spektaklu się zdarzy jest funkcją dosłowności z jaką reżyser potraktował miejsce akcji dramatu. "Życie jest snem" Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} dzieje się zatem nie tylko jak u Calderona - w Polsce, ale także w teatrze, i to w Teatrze Starym w Krakowie. Widz zostaje włączony, w rozgrywające się wydarzenia już na początku, kiedy Rosaura i błazen Clarin przybywają "pomiędzy Polaków" na widownię, by z niej dopiero przejść na scenę. "szlachetni Polacy historia chce mieć świadków bądźcie więc świadkami" - mówi w którymś momencie Segismundo. I rzeczywiście. Siedzący na sali wysłuchują monologów, są informowani o przedsięwzięciach i podjętych decyzjach. Jednocześnie trudno się oprzeć wrażeniu, że ci Polacy, do których zwracają się bezpośrednio wszystkie niemal postaci są tylko biernymi obserwatorami a przede wszystkim przedmiotem rozgrywek prowadzonych przez Basilia, Astolfa, Segismunda.
Tytuł oryginalny
Teatr jest snem
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne Nr 178