- Już teraz, kiedy jest otwarty półtora sezonu i kiedy mamy dziewięć tytułów w repertuarze, wiemy, że ta sala nie wystarczy, żeby na siebie zarobić. Ale nie obciążamy nikogo, mamy na koszty stałe, płacimy honoraria - mówi KRYSTYNA JANDA, aktorka, reżyserka, dyrektor Teatru Polonia w Warszawie.
O Teatrze Polonia mówi pani prawie z taką miłością, jak o swoim dziecku. A podobno, wciąż jest jeszcze niemal w surowym stanie? - Wewnątrz jest skończony, prawie całkowicie wyposażony. Sala nadzwyczajnie zaprojektowana, duża. Jedyna w tej chwili taka sala amfiteatralna w Warszawie - można grać na leżąco, z każdego miejsca widać wszystko na scenie, nadzwyczajna akustyka. W tej chwili mamy już kolejkę śpiewających ludzi, którzy chcą na tej scenie promować swoje płyty. Małgosia Walewska już dała koncert. Niedługo wystąpi Katarzyna Groniec... Natomiast na zewnątrz teatr jest niewykończony, bo na to nie mamy funduszy. Podobno kłóci się pani z sąsiadami? - To jest Śródmieście, mieszka dużo starszych, którzy lubią spokój. Kino, które kupiliśmy, nie działało od kilku lat. Wszyscy wokół przyzwyczaili się do spokoju i absolutnie nie chcą tego teatru i tych tłumów. Ponieważ w tej chwili sytuacja jest taka, że gramy spektakle dwa a czas