Pan Klata postanowił "Królem Ubu" - jak ze śmiertelna powagą wyznaje "Newsweekowi", a dziennikarz tego tytułu z równie śmiertelną powaga słucha - pokazać Polakom ich wady, jadąc z tym przedstawieniem w samo polskie jądro ciemności, na katolickie i prawicowe podkarpacie i lubelszczyznę - pisze Rafał A. Ziemkiewicz w Do Rzeczy.
Czy pamiętają Państwo taki film "Borat"? Swego czasu był dość popularny, niektórych nawet rozśmieszył, więc większość pewnie tak - ale na wszelki wypadek króciutko przypomnę. Otóż brytyjski komik wcielił się w rzeczonym dziele w postać śmiesznego głupola, który przyjeżdża z Kazachstanu do Ameryki i zagaduje o różne sprawy jej obywateli. Głupol jest skrajnym prymitywem, z dumą opowiadającym Amerykanom, że u niego, w Kazachstanie, pije się sfermentowany mocz kobyły, posuwa własne siostry, a ulubioną rozrywką porządnego Kazacha jest polowanie na Żydów. Zamysł był taki, żeby w kontakcie z wygadującym horrendalnie prostackie androny dzikusem nieświadomi podpuchy Amerykanie "odkrywali się", pokazując, że wcale nie górują tak bardzo nad krajem opitych moczem kazirodców-żydobójców, jak się to im samym wydaje. Mówiąc nawiasem, z tego zamiaru moim skromnym niewiele wyszło - film poszedł raczej w klimaty koszarowe i niespecjalnie jest war