Teatralne albumy fotograficzne, poświęcone reżyserom, to nowość na naszym rynku. Kiedyś, owszem, wydawano bogato ilustrowane zdjęciami książki, ale fotografie były tam dodatkiem do tekstu, do scenariuszy, manifestów, analiz.
Teatralne albumy fotograficzne, poświęcone reżyserom, to nowość na naszym rynku. Pierwszym reżyserem, który dostał swój album, był Krzysztof Warlikowski. Następnym - Krystian Lupa, a ostatnio - Grzegorz Jarzyna - pisze Joanna Targoń w Dwutygodniku. Strona Kultury
Czego oczekujemy od fotografii teatralnej? Dokumentu - żebyśmy wiedzieli, jak przedstawienie wyglądało, gdzie stał stół, a gdzie krzesło. Jak byli ubrani aktorzy. Ale też mamy nadzieję, że fotografia zarejestruje styl przedstawienia, napięcia między postaciami, charakter gry aktorskiej. Co więcej, chcemy (a może i żądamy), żeby fotograf potrafił utrwalić to, co najmniej uchwytne - emocje wywołane przez teatr. Te, których doświadczyliśmy - bądź te, o których nam opowiadano, o których czytaliśmy. A może fotografia pokaże coś, czego nie pamiętamy, odsłoni nieoczekiwane, poprowadzi nas w teatralne zdarzenie inną drogą niż ta, do której przywykliśmy, wspominając przedstawienie? Przedstawienia niegrane obecne są przecież tylko w naszej pamięci - fotografie dodają do naszych wspomnień inną perspektywę, inne oko, cudzą (fotografa) pamięć. Co więcej, dla reżyserów to inne oko jest również istotne. "Patrzę ze zdziwieniem na te zdjęcia,