"Swing" w reż. Mirosława Neinerta w Teatrze Korez w Katowicach. Pisze Marta Odziomek w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Najnowszy spektakl teatru Korez daje widzom to, czego od teatru widzowie i fani oczekują: śmiech i dobrą zabawę. "Swing" Abelarda Gizy to typowy samograj, który napędzany tematyką "łóżkową" konsekwentnie wygrywa się do samego finału. Ale chyba pierwszy raz od dawna na deskach tej sceny gości farsa. "Swing" jest więc z jednej strony spektaklem, który spełnia oczekiwania, z drugiej - trochę zawodzi bardziej wymagającą widownię, bo poziom dowcipu, jaki prezentuje, nie należy do nadmiernie wyrafinowanych. Reklamowany jako polska farsa i w istocie jest nią w stu procentach, choć na początku daje nadzieję, że będziemy mieć do czynienia z inteligentną komedią. Zaczyna się intrygująco od rozmowy dwóch przyjaciół: Marka i Andrzeja. Ten pierwszy ma dość małżeńskiej rutyny, ten drugi nie radzi sobie z kobietami. Rezultatem ich frapującej dyskusji o damsko-męskich relacjach jest "swing", czyli grupowy seks - rzekoma recepta amerykańskich naukowców na