Streszczenie tej sztuki to gratka dla prześmiewcy. Cztery baby spotykają się regularnie w salonie fryzjerskim, którego właścicielką jest piąta.
Ta piąta zatrudnia szóstą. Czeszą się i gadają. Podczas któregoś z czesań okazuje się, że jedna z nich jest bardzo chora. Jej nieszczęście posłuży budującej opowieści o heroizmie. Przeżycia, opowieści i zachowania innych stworzą zindywidualizowane i być może ważniejsze od całej historii tło. Ot, zwyczajny melodramat. I rzeczywiście. "Stalowe magnolie" są melodramatem. Oparty na tej sztuce słynny, amerykański film wycisnął łzy milionom widzów. Aktorce grającej Shelby (Julia Roberts) przyniósł nominację do Oscara. Czy w tej sytuacji pozostało jeszcze coś do wyciśnięcia dla teatru? Okazuje się, że tak. "Stalowe magnolie", pozbawione w teatrze filmowych plenerów i obyczajowych smaczków, pozostają bardzo dobrze napisaną sztuką dla sześciu aktorek. Fryzjerski salon to miejsce, zastępujące dawno opuszczony kąt, w którym ich babki spotykały się przy kobiecych robótkach. Mogą do woli opowiadać i obdarzać się wzajemnie ciepłem, któ