Rzeszowską "Balladyną" stalowowolski Miejski Dom Kultury rozpoczął sezon teatralny 2005/06. Po drugim wieczornym spektaklu trudno nie zadać zawartych w tytule pytań... Sala widowiskowa MDK, w której niejeden spektakl teatralny szedł przy komplecie na widowni, dosłownie świeciła pustkami. Momentami trudno było się oprzeć wrażeniu, iż to 13-osobowy zespół aktorski ma przewagę liczebną nad widownią... - pisze Jerzy Reszczyński w Tygodniku Nadwiślańskim.
Mocno uwspółcześnionym, choć przecież jeszcze nie awangardowym i czytelnym wyłącznie dla wytrawnych teatromanów, wystawieniem "Balladyny" rzeszowskiego Teatru im. Wandy Siemaszkowej stalowowolski Miejski Dom Kultury rozpoczął sezon teatralny 2005/06. Po drugim wieczornym spektaklu trudno nie zadać zawartych w tytule pytań... Spektakl przedpołudniowy poszedł przy pełnej sali, czemu trudno się dziwić (szkoły). Spektakl wieczorny, faktycznie, kolidował z nieomal równolegle odbywającym się tego wieczoru w Muzeum Regionalnym wernisażem dwóch ważnych wystaw, ale nie można wszystkiego zwalać na ten czynnik. Kto chciał, zdążył być i tu, i tu. Tymczasem sala widowiskowa MDK, w której niejeden spektakl teatralny szedł przy komplecie na widowni, dosłownie świeciła pustkami. Momentami trudno było się oprzeć wrażeniu, iż to 13-osobowy zespół aktorski ma... przewagę liczebną nad widownią... Fakt, wyreżyserowana przez Katarzynę Deszcz "Balladyna