Lublin teatrem stoi. I choć nie otrzymaliśmy tytułu Europejskiej Stolicy Kultury, przez najbliższe dziesięć dni zjeżdżają się ludziska z całego kraju i zagranicy, aby u nas pójść na spektakl - pisze Tomasz Dostatni w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Sam wybieram się na kilka przedstawień. Leszka Mądzika, aby zobaczyć, jak wygląda jego portugalska produkcja i współpraca "Żar. Ines i Pedro". Na "Ósemki" z mojego rodzinnego Poznania - "Osadzeni. Młyńska 1", to adres aresztu i więzienia, wpisanego w dobrze znane miejsca w stolicy Wielkopolski - aby doświadczyć na scenie tego, czego sam nie mogłem w życiu, gdyż nigdy w więzieniu nie byłem. Na "Turandot" Pawła Passiniego - wiele sobie po tym wydarzeniu obiecując. Zresztą Paweł nie musiał mnie specjalnie zapraszać, gdyż wyczekiwałem czasu, aby wreszcie zobaczyć jego inscenizację, o której było i jest tak głośno. I po raz drugi muszę znaleźć te kilka godzin, aby dać się poprowadzić aktorom od Janusza Opryńskiego - aby "Bracia Karamazow", ciągle nam coś nowego mówiący, w tej brawurowej adaptacji, przypomnieli o fundamentalnych pytaniach i dylematach. I zostaje jeszcze kilka przedstawień - gości z zagranicy, ale tu na wybór zdaję się na Janu